piątek, 30 sierpnia 2013

7.Flirtatious


Wstałam i rozciągnęłam się, a moja ręka walnęła w zagłówek łóżka.
-Kurwa!-powiedziałam kuląc się z bólu i przyciągając rękę do piersi.
Nagle poczułam nacisk na mojej talii, odsunęłam kołdrę i zobaczyłam opaloną, muskularną rękę z jednym niewielkim tatuażem. Powędrowałam za nią, zobaczyłam bark z rzymskimi cyframi, lekko się odwróciłam i moim oczom ukazał się Justin. Nadal śpiący. Moje serce zaczęło bić niemiłosiernie szybko, oczy rozszerzyły się do ogromnych rozmiarów wgapiając się w niego.
Mam nadzieję, że zdajecie sobie z tego sprawę, że nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tego, że w moim otoczeniu znajduje się Biebs, więc od czasu do czasu mogę mieć małe ataki serca…Tak jak w tej chwili.
Próbowałam się poruszyć, ale jego uścisk stał się ciaśniejszy i przysunął mnie jeszcze bliżej siebie robiąc ze mnie swojego własnego pluszaka.
Wymamrotał coś do poduszki.
Zostalam splaszczona i przygnieciona do jego torsu.
-Justin!-syknęłam, troche dziwacznie, bo mój policzek nadal znajdował się na jego klatce piersiowej.-JUSTIN!-syknęłam jeszce głośniej.
-Mmummhmmumm.-jęknął.
-Co?-bąknęłam, stukając palcem kilka razy w jego piers.-Justin!-powiedziałam prawie krzycząc, gibiąc się, wciąż próbując wyrwać się z jego uścisku.
-Co do…?-wyjąkał in a chwile zamilkł.-Kurwa!-wykrzyczał i momentalnie ode mnie odskoczył.-Przepraszam.-powiedział, podnosząc sobie bokserki, które znajdowały się niebezpiecznie blisko jego lini V.-Ja…uh…-powiedział łapiąc się za kark.
-W porządku.-powiedziałam szybko, nadal z szerokimi oczami.
-Pójdę…pod prysznic…umm…-dodał odwracając się i wychodząc z pokoju.
Zarzuciłam kołdrę na główę, piszcząc i wymachując nogami gdzie popadnie.
JEST TAKI UROCZY!

***
Piosenka Ray’a J “Hit it first” dudniła w całym domu.
Bawiliśmy się właśnie w chowanego, gdy znowu znalazłam się na tym korytarzu gdzie byłam tylko raz.
Zmarszczyłam brwi, dlaczego ta piosenka musi grać akurat teraz…. Uśmiechnęłam się i zaczęłam kręcić głową.
-She may move on to rappers and ball players but we all know I hit it first.-rapowałam. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Justin z tym swoim szalonym uśmieszkiem na twarzy. Zamarłam, a moje oczy rozszerzyły się.-Ja…
-Znalazłem cię!-krzyknął, podbiegł i złapał mnie.
Zaczęłam piszczeć, kiedy podniósł mnie do gory i przełożył przez ramie, biegnąc przez korytarz.
-I hit, I hit it fir… o cholera.-usłyszałam głos Anj.
Odwróciłam się w prawo i zobaczyłam ją biegnącą sprintem przez hol.
-Już cię zobaczyłem!-powiedział Justin, nadal mnie trzymając, zaczął biec za nią, a ona uciekła wymachując rękami w powietrzu, ślizgając się na zakrętach i prawie potykając się o własne nogi.
Słyszałam jak Justin chichocze, a sama próbowałam nie zwymiotować mu na plecy.
-Justin! Justin! Postaw mnie!-wykrzyczałam, klepiąc go po plecach. Moja głowa kołysała się to w gore to w dół, a jego umięśnione ramie wbijało mi się w brzuch.-PROSZĘ!-krzyknęłam.
Nagle zatrzymał się i ostrożnie postawił mnie na podłodze.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
Zakryłam sobie usta dłonią i staliśmy tam przez kilka chwil.
-Tak. Wszystko dobrze.-odpowiedziałam od niechcenia, zabierając dłoń z ust i wędrując korytarzem. Usłyszałam jak westchnął z ulgą i zaczął iść koło mnie.-Więc co teraz będziemy robić?-zapytałam.
Było około piątej popołudniu.
-Umm…Moglibyśmy iść na plażę…-zasugerował.
Podniosłam w zdziwieniu brwi. Justin na plaży=krzyczące fanki=paparazzi=ktoś najprawdopodobniej będzie zabity.
-Jest plaza, gdzie nikt na nią nie chodzi, jakieś 40 minut stąd.
-Ok. Chodźmy.-zachichotałam, odeszłam od niego, a on złapał mnie w talii.Odwróciłam się w jego stronę.-Co?-zapytałam.
Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nic z nich nie wypłynęło.
-Jeśli chodzi o dzisiejszy poranek…-przerwał.-Nieważne….Bądź gotowa za 10 minut.
Puścił moją talię i pobiegł w stronę schodów. Wgapiałam się w niego, przegryzając wargę, a następnie pobiegłam korytarzem za nim.
Powędrowałam do swojego pokoju zmieniając szorty i luźną bluzkę na białe bikini i letnią sukienkę, wiązaną wokół szyji. Na nogi wsunęłam japonki, wzięłam komórkę i okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam do pokoju Anj. Zapukałam.
-JESTEM GOŁA!-krzyknęła.
Nie wzracając na to uwagi popchnęłam drzwi i weszłam do środka.
-Wiesz, że jeśli jestem goła…-powiedziała, poruszając na mnie palcem.
-Taa…Ale nie jesteś.-uśmiechnęłam się, ona stała w samym bikini obdarowywując mnie zrokiem typu nie wymądrzaj się.
Znowu się uśmiechnęłam, a ona figlarnie zaszydziła ze mnie, zakładając na siebie dżinsowe szorty z wysokim stamen i luźną koszulkę.
-Gotowa?-zapytałam, pokiwała głową, biorąc podstawowe rzeczy na plażę i razem wyszłyśmy z jej pokoju.
-Myślę, że Twist mnie unika.-wypaliła, a ja popatrzyłam się na nią ze zmieszaną mina na twarzy.-Dzisiaj rano wkurzył się na mnie za ten taniec z Beanim i już miał coś powiedzieć ale Chaz mu przerwał, pamiętasz mówiłam ci o tym…
-Tak.
-Więc teraz odkąd go widzę, to musi akurat w tym momencie iść gdzieś indziej.-wyjąkała.
Zmarszczyłam brwi, Anj spuściła wzrok na podłogę i poszłyśmy w kierunku schodów.
-Lubisz go? Tak na serio?-zapytałam, a ona popatrzyła się na mnie i zadrwiła.
-Nie, nie.-powiedziała, strzepując włosy na ramiona.-Jest tylko kumplem, ale wiesz, że to jest takie irytujące?-dodała pośpiesznie.
“Nie wierzę ci”-zaczęłam drażnić się z nią w moim myślach, ale skinęłam głową.
Wyszłyśmy frontowymi drzwiami, upewniając się czy aby napewno mamy zakryte twarze i wsiadłyśmy do czarnego Range Rovera Justin’a.
Twist i Justin już tam nan as czekali, oczywiście Bieber prowadził.
Wykręcił samochodem i wyjechaliśmy z ogromnej, czarnej bramy.
Tak jak się spodziewałam, na zewnątrz stało kilku paparazzich, robiących nam zdjęcia, ale Justin to zignorował i wyjechał na szeroką drogę, skupiając się tylko na prowadzeniu. Włączył radio, a z głośników popłynęła piosenka Wrech 32 “Blackout”.
-AHHH!-ja i Anj zaczęłyśmy piszczeć, tym samym wywołując, że chłopaki, aż podskoczyli.
-OOO TO JEST NASZA NUTA!-wykrzyczała Anj.
Zaczęłyśmy piszczeć, wiercić się na naszych fotelach i przygotowywałyśmy się do wstępu piosenki.
-When the lights hurt my brain, sometimes I pray for a blackout... when candles are blazed nothing more I crave than a blackout, let there be no light, let there be no light till the sun rise, let the be no light, only then will I open my eyes-śpiewałyśmy wspólnie.-Let there be no light.
- This little light of mine, it’s like my piece of mind, even when I’m in the dark.. still gotta let me shine, let me fly, my minds got wings on it, gotta play that ground got a pink on it, my lil’ bro’s gotta sixth on it. I splash cash and I drink solid, WOO! I don’t wanna act bad, don’t wanna see a pap flash, I just wanna blackout without backlash, don’t wanna hear snap snap, snap, that shit gets annoying, I wanna be alive and not just employed... yeah, follow my heart, even the lightsgot faith in the dark amen.-zarapowałam.
- When the lights hurt my brain, sometimes I pray for a blackout! When the candles are blazed nothing more I crave than a blackout, let there be no light, wooooaaah, let there be no light till the sunrise, let there be no light... only then will I open my eyes, let there be no light!-śpiewałyśmy na całe głosy, ignorując chichotanie Justin’a i Twist’a.
-Is it the way you move them hips or that piercing on your lips,  or thatSerrano flowing, like it’s serving through a drip, I am no longer a person I’m a star up in this bitch so I talk with body language my vocabulary is shit. Got a feeling that you’re feeling how I’m feeling, would waking up tomorrow with me make your evening, if so let’s find a corner in this place that I can breathe in, my ego’s claustrophobic, you should know we’ve had a threesome... believe it.-zarapowała Anj.
Cieszyłyśmy się jak głupie kiedy znowu zaczął lecieć refren i ponownie zaczęlyśmy śpiewać.
-Nie znacie tego?-powiedziałam, próbując przekrzyczeć muzykę. Zobaczyłam jak Justin się uśmiecha i kiwa głową.-Więc śpiewajcie!-dodałam opierając się o środkowy fotel, a Anj im dopingowała.
-Dobra, w porządku.-zgodził się Justin, oblizał swoje wargi i zaczął pośpiesznie rapować.- Take away my light, take away my shine, take away my eyesight give me a beat and let me rhyme.
Twist do niego dołączył i razem brzmieli tak sharmonizowanie, jakby to oni napisali tą piosenkę. Anj i ja popatrzyłyśmy się na siebie w szoku. Byłyśmy pod wrażeniem.
- Take away my light, take away my shine, take away my eyesight give me a beat and let me rhyme, take away my light, take away my shine, take away my eyesight give me a beat and let me rhyme, take away my light, take away my shine, take away my eyesight give me a beat and let me rhyme.
Justin zaczął nadawać bity, a my tańczyłyśmy z rękami z tyłu.
-When the lights hurt my brain, sometimes I pray for a blackout... ooh.. when the candles are blazed nothing more I crave than a blackout... let there be no light.-zaśpiewał.
Wszyscy zaczęliśmy wiwatować, gdy piosenka zmieniła się na “Fine China” Chris’a Brown’a.
-ZACZEKAJCIE, TO MOJA PIOSENKA!-krzyknęłam, a cały samochód jęknął żartobliwie.- BABY, does it do it for ya…-zaczęłam śpiewać tak głośno, jak tylko potrafiłam, klaszcząc w rytm i kołysząc się to w prawo, to w lewo. Moje włosy uderzyły Anj w twarz.-JUST LIKE FIIINE CHINA!-krzyknęłam.
W końcu dotarliśmy na bezludną plażę, nie uczęszczaną przez nikogo, nie licząc starych ludzi leżacych na leżakach przy swoich domkach po drugiej stronie. Wyskoczyliśmy z samochodu.
-Wyścig do wody!-krzyknęła Anj, zdejmując pośpiesznie swoje ubrania, w taki sposób jakby była w klubie ze striptizem.
Głośno się zaśmiałam i błyskawicznie ściągnęłam swoją sukienkę biegnąc za Anj przez plażę.


Justin’s POV


Dziewczyny wyskoczyły z samochodu.
-Wyścig do wody!-krzyknęła Anj, kiedy wysiadałem z auta poprawiając swoje Ray Bany. Usłyszałem głośny śmiech Sereny i odwróciłem się w jej kierunku, ona zaś zdejmowała swoją sukienkę i pobiegła w białym bikini za Anj wprost do wody. Obydwie piszczały jak szalone. Uśmiechnąłem się, podniosłem jej sukienkę, zamknąłem drzwi, powędrowałem do bagażnika i wyciągnąłem koce do siedzenia. Zobaczyłem, że Twist zbiera ubrania Anj z rozmarzoną mina na twarzy.
-Wszystko gra, stary?-zapytałem lekko chichocząc.
-Tak, a u ciebie?-zapytał pytaniem na pytanie, wciąż obserwując pluskoczące się w wodzie dziewczyny i puszczające na siebie obelgi.
Skinąłem głową i zamknąłem bagażnik. Szybko się rozejrzałem czy nie ma gdzieś w pobliżu dziwnego faceta z dużym aparatem i poszedłem za Twistem na brzeg oceanu.
Rozłożyliśmy koce na białym piasku, położyliśmy na nich ubrania dziewczyn, a następnie sami usiedliśmy. Twist wyciągnął swój telefon, włączył piosenkę “Power Trip”-J Cole’a i położył swojego iPhone’a na wolnym skrawku materiału.
-Co myślisz o Anj?-zapytał.
-Jest zabawna.-wyrechotałem.-Myślę, że jest szalona.-zaśmiałem się.-Co?-zapytałem, kiedy zorentowałam się, że chłopak nie śmieje się ze mną.
-Nic stary, tylko sobie coś wyobraziłem.-uśmiechnął się i popatrzył w stronę wody.
Would you believe me if I said I’m inlove, baby, I want you to want me…-mówiły słowa piosenki.
Zarszczyłem brwi, podnosłem oczy do góry i ujrzałem Serenę idącą w moim kierunku. Całą mokrą, z długimi, brązowymi włosami kaskadami spadającymi jej na ramiona i oczami błyszczącymi w późno popołudniowym świetle słońca.
Bardzo powstrzymywałem się, aby nie zagryźć wargi, za to uśmiechnąłem się.
Za nią zobaczyłem Anj wyciskającą sobie wodę z czarnych, długich włosów. Potrząsnęła głową, a one powędrowały jej na plecy.
-Cholera!-usłyszałem jak Twist jęknął.
Nie byłem sam, który to usłyszał, zobaczyłem jak Serena ssie swoje wargi, żeby czegoś nie skomentować. Usiadła koło mnie i stuknęłam mnie w ramie, a ja natychmiast się odwróciłem.
-Myślę, że Twist zadurzył się z Anj.-szepnęła blisko mojego ucha.
-Dlaczego tak uważasz?-odszepnąlem, chciałem się z nią troche podraźnić…już tak długo tego nie robiliśmy.
-Ponieważ, Justin naprwdę tego nie slyszałeś…?-zapytała niedowierzając, natomiast ja wzruszyłem ramionami, jakbym nie wiedział o czym ona mówi.-Myślę, że potrzebujesz aparatu słuchowego.
-Co? Przepraszam?-zapytałem przykładając sobie rękędo ucha.
-Żarcik.-wyjąkała.
-Nie słyszałem tego.
-ŻAAARCIK!-krzyknęła, chichocząc.
Też zachicotałem, wstałem, ściągnąłem swój T-shirt i rzuciłem go na piasek. Zaczepiłem ręce wokół nóg Sereny i dolnej części jej plecow.
-Ani mi się waż!-krzyknęła.
-Nie.-powiedzialem obojętnie i ruszyłem w stronę wody, ona zaczęła ze mną walczyć, waląc mnie tymi swoimi chudziutkimi rączkami.
Wszedłem do wody...właściwie to była nawet ciepła. Nie puściłem jej i niosłem dalej do wody, aż w końcu moje całe szorty były zamoczone.
-Co ty wyrabiasz?-zapytała spokojnie.
Nie odpowiedziałem jej, tylko dalej brnąłem w głębszą wodę, aż byłem zamoczony do połowy torsu. Postawiłem ją, a że była ode mnie niższa, była zamoczona prawie, aż do samej szyi. Zaczęła przebierać rękoma w wodzie.
-Jeśli będziesz stała spokojnie, możesz zobaczyć ryby.-powiedziałem cicho, a ona przestała się ruszać.
Popatrzyłem się w dół i zobaczyłem jej stopy, obok moich stóp, oboje staliśmy w kompletnej ciszy...czekając...
Za parę chwil grupka około pięciu ryb podpłynęła obok naszych stóp i nóg.
Serena cicho pisnęła i w ekscytacji patrzyła się jak rybki przepływają obok jej kostek.
-Lepiej, żeby nie dotknęły mojej skóry, bo spanikuje.-zaśmiałem się.
-Popatrz na tą.-powiedziałem wskazując na srebrną rybę z kilkoma różowymi paskami przepływającą obok jej prawej stopy. Rybka była długa i cienka. Wyglądała prawie jak węgorz. Trochę się znalem na ryboustwie.
Serena zagruchotała i nieco się do niej zbliżyła, lecz ona uciekła.
-Głupia.-jęknęła. Uśmiechnąłem się i popatrzyłem się na nią. Miała spuszczoną głowę i ponownie wypatrywała jakiejś rybki. Zacząłem skanować jej twarz, jej czekoladowe oczy, patrzyły się w wodę, a czarne rzęsy rzucały długie cienie na jej policzkach.-Nie gap się tak na mnie.-powiedziała i popatrzyła się na mnie uśmiechnięta. Moje oczy rozszerzyły się.
-Ja...-tylko to wydobyło się z moich ust.
Potrząsnęła głową, wciąż się uśmiechając i zanurkowała do wody. Odpłynęła ode mnie gdzie półka piasku gwałtownie się obniżała i stawało się jeszcze głębiej. Przekręciłem głowę na bok. Wyglądała jak syrena. Zmarszczyłem brwi, pokręciłem głową. Muszę przestać myśleć o niej w taki sposób. Zamoczyłem się cały i dałem nurka wprost do wody. Normalnie nie wchodzę, aż tak daleko, ale skoro Serena to zrobiła to czemu nie ja. Miałem tylko nadzieję, że nie ma tu rekinów.
Otworzyłem oczy i momentalnie je zamknąłem.
"Kurwa, pieką!"
Przetarłem je pięściami i usłyszałem stłumiony śmiech. Poczułem czyjeś ręce na swoich bicepsach, a potem ktoś popchnął mnie na powierzchnię wody.
-Poczekaj chwilę, a potem spróbuj znowu. Nie będzie szczypało.-powiedział głos Sereny.
Pokiwałem głową wciąż przecierając oczy i usłyszałem, że znowu zniknęła pod wodą. Próbowałem trzymać się na stopach, starając nie wyobrażać sobie scenariuszy z mojego umysłu jak jestem pożerany przez rekiny.
Otworzyłem oczy i dopiero teraz zobaczyłem, jak daleko odpłynęliśmy. 
Zacząłem panikować, Wszędzie szukałem Sereny, ale nigdzie jej nie było.
"Chyba zaraz kurwa umrę"
Już miałem odpływać na brzeg, kiedy poczułem szarpnięcie za kostkę. Moje usta raptownie napełniły się słoną wodą, zacząłem kopać, cokolwiek to by nie było i wypłynąłem na powierzchnię. Przetarłem oczy i usłyszałem, jak ktoś wyłania się z oceanu. Odwróciłem się i ujrzałem Serenę trzepoczącą się wodzie i próbującą przestać się śmiać.
-Powinieneś był zobaczyć swoją twarz!-wykrzyczała.-O cholera!.-dodała i jeszcze bardziej wybuchła głośnym śmiechem.
Spiorunowałem ją wzrokiem, odwróciłem się w drugą stronę i zacząłem płynąć do brzegu.
-Nie bądź taki! To był tylko żart!-zaśmiała się i popłynęła za mną.
-Zamknij się.-burknąłem, brodząc w wodzie. Wziąłem ręcznik i szybko owinąłem go sobie wokół głowy. Poczułem, że ktoś przytulił mnie od tyłu. Spuściłem wzrok i zobaczyłem opalone ręce Sereny, mocno opinające mój brzuch.-Co ty robisz?
-Przytulanie pomaga ludziom czuć się lepiej.-powiedziała chichocząc. Przekręciłem oczami, ale się uśmiechnąłem.
-Odejdź ode mnie, idę się czegoś napić.-powiedziałem, odrywając jej ręce od swojego torsu.
-Też chcę. Anj chcesz coś?-zapytała Serena, kiedy ruszyłem przez plażę.
Odgarnąłem włosy, tak aby nie spadały mi one mokre na twarz i zacząłem skanować plażę w poszukiwaniu czegoś podejrzliwego. Był to chyba już mój nawyk, ale czasami się przydawał. W szczególności, kiedy wychodziłem gdzieś z Sereną albo Anj. Nie chciałem, żeby ktoś zrobił nam razem zdjęcia, bo to mogłoby je zniszczyć.
Serena do mnie dołączyła i powoli zbliżaliśmy się do niewielkiej plażowej chatki-baru z różnymi rzeczami.
-Nie chciałam, żebyś spanikował. To był tylko żart.-uśmiechnęła się do mnie.
-Wiem.-powiedziałem cicho. To było trochę żerujące. Oparłem się o blat i popatrzyłem się na nią, uśmiechnęła się.
-Będziesz mógł mnie potem zlać.-mrugnęła okiem. Moja szczęka prawie wylądowała na podłodze, a ona się tylko zaśmiała i spojrzała w menu z napojami.-Cześć, poproszę dwa szejki waniliowe.-poprosiła faceta.-I jeden niech będzie pomieszany z bananem i truskawką.-dodała.
-T-Ty sobie chyba żartujesz?-zapytałem cicho.
-Oczywiście.-zachichotała.-Fuu, Justin.-powiedziała, lekko dotykając mojej klatki piersiowej.-Nie jestem dziwką. Mam chłopaka.-dodała, przerzucając włosy na jedną stronę i wyciskając z nich wodę.
"No pewnie, chłopak" 
-Kiedy przyjeżdża?-zapytałem.
-Nie wiem. Jeszcze nie dzwonił.-odpowiedziała, popatrzyła się w dół i zaczęła bawić się bransoletką.-Mogę cię o coś zapytać?
-Pewnie.
-Kiedy Selena od ciebie odeszła...czy poczułeś się wolny? Czy chciałeś się zabawić z innymi dziewczynami?-zapytała.-Proszę, odpowiedz mi szczerze.
Spojrzałem na nią podejrzliwie.
-Ponieważ kiedy jestem z nim czuję, że nie zbyt się angażuje w nasz związek, a kiedy mnie przy nim nie ma, kiedy ze sobą piszemy jest naprawdę miły...widać, że mu na mnie zależy. Od kiedy pierwszy raz się bzyknęliśmy, on stał się nieobecny.-powiedziała, odbierając dwa waniliowe szejki.
"Dlaczego ona mi to mówi..."
-Eee...
-Bo...-wziąłem od niej napój i powędrowałem za nią.-...kiedyś wydawał się do mnie taki przywiązany, a teraz...o wspaniale, Serena tu jest.-powiedziała naśladując męski głos. Zachichotałem cicho.-Czy jestem wkurzająca?-zapytała odwracając się do mnie.
-Nie.
-No właśnie. Nie łapię tego.Dosłownie dałam mu wszystko co chciał, wiesz, nawet ładny telefon, od czasu do czasu.-powiedziała pociągając łyka swojego napoju.
-Kochasz go?- zapytałem.
-Nie...nie...tak? um...trochę...nie...nie za bardzo...a może?...-powiedziała szybko.
-Nie wydaje mi się, żeby cię kochał.-powiedziałem obojętnie, Serena odwróciła się w moim kierunku.-Bo jeśli tak, to nie zachowywałby się tak jak go opisałaś.-powiedziałem i zatrzymałem się.-Uwierz mi, wiem.
-Więc, zabawiałeś się z jakimiś dziewczynami po odejściu Seleny?-powiedziała, przechylając głowę na bok.
-Nie powiedziałbym tego w taki sposób.-odpowiedziałem spoglądając na stopy.-Ja lubię ciebie i...
-Co?
-Nie w taki sposób!-właściwie to w taki sposób.-Jak przyjaciółkę.-dodałem szybko. Pokiwała głową na zgodę.-Nie chcę po prostu, żeby jakiś dupek, który nie wie jak traktować dziewczyny cię zranił.
-Mówi ten co umie.-jęknęła.
-Chciałaś mojej rady?-zapytałem, podnosząc brwi, a ona się skrzywiła.-Właśnie.

Anj's POV

-Chcesz coś Anj?-zapytała Serena patrząc na mnie z góry.
-Jeśli mają to waniliowego szejka, a jeśli nie nie tylko wodę.-powiedziałam, a ona pokiwała głową i odeszła za Justinem, który już dawno poszedł. Popatrzyłam na nią, jak uśmiechała się do Justina, a on grał niedostępnego. Lekko się zaśmiałam.
-Co?-zapytał Twist, patrząc w moim kierunku. Skinęłam głową na dwójkę, która przed chwilą od nas odeszła. Justin czasami się na nią popatrzył, kiedy trajkotała.
-Są naprawdę słodcy.-uśmiechnęłam się.
-Właściwie to są.-odpowiedział Twist, spoglądając na nich.-Szkoda, że Serena ma chłopaka.
-Taa...Wydaje mi się, że niedługo ze sobą zerwą.-wypaplałam i momentalnie zakryłam sobie usta dłonią.
-Dlaczego?-zapytał, słysząc co powiedziałam.
-Jeśli powiesz, że ci powiedziałam to cię zabiję.-jęknęłam cicho.
-Lubię jak jesteś taka zadziorna.-uśmiechnął się Twist i zaczął ruszać swoimi brwiami, a ja podniosłam swoją jedną.
-To jest tak, że kiedy ze sobą rozmawiają przez telefon, na okrągło się kłócą. Serena lubi grać niedostępną, ale tak nie jest. Pewnego razu, kiedy byłyśmy jeszcze w Anglii, to było chyba jakoś tydzień przed naszym wylotem tutaj, zadzwonił do niej. Kłócił się z nią o wszystkie głupie rzeczy, które zrobiła i jaka jest żenująca i jak bardzo się zeszmaciła.-potrząsnęłam głową, aby znowu się na to nie wkurzać.-To zabawne, bo od kiedy dostałyśmy tutaj pracę, przez telefon zachowuje się jakby mu jej brakowało.Chuj.-warknęłam.
-Łohoho.
-Nie, jest chujem. Zasmuca ją i to widać na każdym kroku, a ona jest w nim zakochana po uszy.-powiedziałam, wycierając sobie włosy ręcznikiem.-Kocham ją jak własną siostrę i nienawidzę, gdy jest smutna. Uwierz. Jestem wtedy emocjonalnie rozerwana.
-Serio?-zapytał.
-Popatrz na nią teraz.-powiedziałam, wskazując na Serenę, która energetycznie dyskutowała z Justinem. Była taka szczęśliwa i radosna.-A teraz wyobraź sobie ją cichą i kompletnie za łamaną.
-Cholera.-jęknął.
-W tym właśnie rzecz.-powiedziałam.-Mógłbyś mi posmarować plecy kremem do opalania?-dodałam, wręczając mu buteleczkę. Uśmiechnął się, odwrócił się do mnie i wycisnął krem na moje plecy, a ja wpatrywałam się w odbicie Justina i Sereny w szybie samochodu, stojącego dziesięć metrów dalej.Powiedział coś co bardzo ją zmartwiło...wyłączyła się. Zapytam ją później o co chodziło.-Dzięki.-powiedziałam, kładąc się na brzuch, a Twist zmienił piosenkę na "Bitch Don't Kill My Vibe"-Kendrick'a Lamar'a.-Uwielbiam tą piosenkę.-powiedziałam, uśmiechając się.
-Ja też.-zachichotał i uśmiechnął się do mnie.
Na chwilę nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, ale ja musiałam to przerwać, przegryzając swoją wargę i kładąc się z powrotem. Usłyszałam jego ciche westchnienie.
-Mamy picie.-powiedziała Serena, zasłaniając mi słońce.
-Przesuń się dziwko.-zaśmiałam się, wstając i odbierając napój.-Dzięki.-dodałam, upijając łyk.
Wygrzewaliśmy się jeszcze przez kilka godzin, zanim wróciliśmy do domu Justina. Uwinęliśmy się kapiącymi jeszcze ręcznikami i ruszyliśmy w stronę samochodu.
Serena usiadła obok Justina na przednim miejscu, więc Twist był zmuszony usiąść koło mnie z tyłu.
Uśmiechnęłam się do niego, kiedy Justin i Serena zaczęli swoją konwersację, Twist szepnął mi coś do ucha i stało się oczywiste, że miał coś na rzeczy do niej. Oczywiście się z nim zgodziłam.

Serena's POV

Weszłam do pokoju, pozostawiając mokre ubrania i ręcznik na łóżku i idąc do łazienki. Po krótkim prysznicu, owinęłam sobie głowę ręcznikiem robiąc turban i owinęłam ciało drugim. Założyłam duży, luźny, czarno-biały, opadający mi do połowy ud t-shirt z numerem 60. Nadal miałam na głowie ręcznik, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi i w tym samym czasie dzwonek mojej leżącej na stole komórki.
Cholera zostawiłam ją tutaj na pół dnia. Wzięłam ją i odebrałam mówiąc ciche "Halo".
-Cześć, gdzie się podziewałaś?-usłyszałam głos Jamesa.
-Byłam na plaży z Justinem, Anj i Twistem.-odpowiedziałam, siedząc na skraju łóżka.
-Zawsze jesteś z nimi?-zapytał.
-No cóż, jesteśmy w jego domu...
-Nadal?-przerwał mi z wkurzonym tonem.
 Moje usta ułożyły się w cienką linię.
-Tak, ale oczywiście ty nic o tym nie wiesz...bo nie dzwonisz.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Nie bądź czepliwa.-powiedział obojętnie.
Jego słowa bardzo mnie zraniły.
-Nie jestem.-odpowiedziałam cicho, a na linii zawitała cisza.-Jak w Anglii?-zapytałam.
-Deszczowo.-burknął.
Ah ok, teraz zamierza być taki. Przekręciłam oczami.
-Jeśli zamierzasz być w takim humorze to możemy pogadać kiedy indziej.-powiedziałam ostro.
-Nie były bym w takim humorze, gdybyś nie była taką pieprzoną egoistką i odebrała telefon za pierwszym razem i przestała być taką cholerną dziwką.-rozłączył się.
Siedziałam tam totalnie przybita, czułam jak do oczu napływają mi łzy, a kąciki ust wykrzywiają się na ich końcu.
Zapomniałam, że ktoś pukał do drzwi.
-Tak?-zmieniłam twarz na bardziej pogodną, gdy ujrzałam w progu drzwi Justina.
-Chińszczyzna czy indyjskie żarcie?
-Indyjskie żarcie.-uśmiechnęłam się. Zaczął skanować moją twarz i wycofał się, gdy zobaczył, że w dłoni trzymam telefon. Podniosłam brew.-Co?-zapytałam się, czując jak sfrustrowanie rośnie w mojej klatce piersiowej.
-Wszystko dobrze?-zapytał, a ja pokiwałam głową.-Na pewno?
-Tak! Kurewsko dobrze!-pękłam. Wstałam, rzuciłam komórkę na łóżko i poszłam do łazienki, odwijając z głowy ręcznik. Usłyszałam jak drzwi łazienki się zamykają, Justin to zrobił. Zmarszczyłam brwi.
-Albo powiesz mi co się stało, albo stąd nie wyjdziesz.-powiedział obojętnie.
-Nie twoja sprawa.-odpowiedziałam zakładając ręce na piersi.
Usłyszałam, że zamknął drzwi na klucz.
Kurwa jestem głodna.
Nadal miał kamienną twarz, gdy do mnie podszedł i mnie złapał. Cofnęłam się, moje plecy walnęły o ścianę, a jego ręce wylądowały na mojej twarzy.
-Powiedz mi co się stało.-powiedział. Moje serce zaczęło wariować w klatce piersiowej, a usta próbowały się otworzyć.-Serena.
-Kurwa! Daj mi sekundę!-odpowiedziałam wyrywając mu się i odchodząc. Wzięła głęboki oddech. Dlaczego to jest takie trudne.-Przed chwilą miałam małą sprzeczkę.-pisnęłam i wzruszyłam ramionami.
-Co powiedział?-zapytał Justin. Głośno jęknęłam i wzdrygnęłam się jak pięcioletnie dziecko.-Powiedz mi.
-Powiedział, żebym nie była taka czepliwa.-powiedziałam przewracając oczami. Twarz Justina wyglądała jakby miała się za chwile spalić ze złości.-Nie jestem kurwa czepialska.-bąknęłam.
-Nie powiedziałem, że byłaś.-dokuczył mi.
-Nie bądź pizdą.-chciałam, żeby w końcu się ode mnie odpieprzył. Powędrowałam do drzwi, ale on pociągnął mnie do siebie i znowu przyparł do ściany.
-Powiedział ci coś jeszcze.
-Nie.
-Tak. Powiedz mi.
-Dlaczego jesteś taki wścibski?-zapytałam obrażonym tonem.
-Żebyś była ciekawa, a teraz mi to kurwa powiedz.-odpowiedział naśladując mój ton głosu.
Chyba go zaraz zabiję.
-Zadźgam cię.-jęknęłam.
-Czym?-zaczął się ze mną droczyć. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Powiedział, cytuję, nie były bym w takim humorze, gdybyś nie była taką pieprzoną egoistką i odebrała telefon za pierwszym razem i przestała być taką cholerną dziwką.-odpowiedziałam na jego poprzednie pytanie, zaciskając usta bo znowu mnie to zabolało, ale nie chciałam, żeby Justin się o tym dowiedział.
-Bez obrazy, ale ten koleś jest chujem.-powiedział pochylając się nade mną.
-Eee...-poruszyłam ramionami, a on mnie przytulił.-Co do...?
-Przytulanie pomaga ludziom czuć się lepiej.-zacytował moje słowa z plaży. Mogłam szczerze powiedzieć, że się uśmiechał. Zachichotałam i odwzajemniłam uścisk.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Nawet nie będę się pytała, co wy tam wyprawiacie, bo Justin mówił...dobra, nieważne. Jestem głodna, a Twist już odgryza sobie nogi z głodu...więc cokolwiek robicie...-powiedziała przez drzwi i wybiegła.
Zaśmiałam się, a Justin dziwnie zarechotał.
-Fu Justin, jeśli chciałeś dobrać się do moich majtek, mogłeś jedynie spytać.-udałam skwaszoną minę.
-Do tanga trzeba dwojga.-wyszczerzył zęby.
-Do jakiego tanga?-zapytałam niewinnie, przesuwając palcem po jego ramieniu.
-Dobra jesteś w te klocki.-jęknął. Poczułam, że jego dłonie wylądowały na moich biodrach i przysuwają mnie bliżej niego.
-Chciałabym, żebyś mógł powiedzieć to samo.-zaczęłam się z nim drażnić, a on się uśmiechnął.
-Więc się pytam.-powiedział głębokim i ochrypłym głosem.
Przekręciłam głowę na bok.
Co?
-Pytasz się o co?-zapytałam, a potem mnie oświeciło "jeśli chciałeś dobrać się do moich majtek, mogłeś jedynie spytać". Zarumieniłam się, a Justin się zaśmiał.-Oh, spieprzaj.-powiedziałam, otworzyłam drzwi i wyszłam.
-Mówiłem poważnie.-słyszałam jego chichot.
-Chuj.-bąknęłam.-Koniec tego dobrego Bieber!
-Chciałbym teraz w tobie być.-złapał mnie za biodra, a ja jęknęłam.
-Przestań! Przestań!-powiedziałam i odeszłam.
-Jeśli nie zawładnąć ogniem to po prostu wyjdź z kuchni.-klepnął mnie w tyłek, znowu jęknęłam i walnęłam go w rękę.-Żartowałem, skarbie.-powiedział i położył rękę na moim ramieniu.
Jak mnie przed chwilą nazwał?



__________________________________

Przepraszam, że tak późno i że nie dodałam od razu całego rozdziału. Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Dodałam tak późno bo po powrocie z This Is Us nie mogłam się na niczym skupić (ya know?) no i jakoś tak wyszło...
Mam nadzieję, że miło się czytało...Mrrrr robi się ostro ;)
No a teraz idę spać (ale chyba jednak nie zasnę, po filmie)...so, DOBRANOC!
tłumaczyła: 1Ds_Angel_

20 komentarzy:

  1. NKVJLFSFNVADJVBAEVBBNJBAFNVJDF *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super tlumaczenie :)

    Fajny a jaka koncowka jfrjjdn *.*

    Czekam na reszte ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. reszta tłumaczenia również super :)

      jaki chuj z niego -.- ;o jak on jej mógł takie nie miłe słowa powiedziec ?;o

      jaka super końcówka :D *o* słodziaki ;D

      czekam na kolejny ;)
      pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. nie przejmuj się, możemy poczekać. rozumiem, że masz mało czasu na tłumaczenie i nie śpiesz się, jeśli masz się przez to stresować. rozdział jest świetny i nie mogę się doczekać reszty rozdziału. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział . Oni zachowują sie jak dzieci to takie słodkie . :)

    OdpowiedzUsuń
  5. cmok, cmok ujahfuaihvujbviaubcjs LOVE IT!!! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhuhuhu robi się gorąco.. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ;*** Kocham po prostu <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham twoje opowiadanie :* Moje też jest o Justinie, link:
    http://mojeopowiadanieojustiniebieberze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaa genialne. Serena i Jus są tacy słodcy. Ale chcę tylko by Twist był z Anj. Czekam na następny //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  10. jdhiuftf6wft67fyweu... Sweet <3 cudowny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  11. http://ilosteverythingwhatihave.blogspot.com/ Zapraszam na mojego bloga! Jak możesz to skomentuj i dodaj do polecanych!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to tłumaczenie <3 czekam już z miesiąc nn i wciąż go nie ma, w ten sposób tracicie czytelników :( dodawaj szybko nexta! Lovciam was :*

    OdpowiedzUsuń
  13. gfdgdfghdfghdfghadfs, uwielbiam to i boje się co dalej z Pattie
    Ps. troszke źle się czyta bo czcionka za ciemna bynajmniej mi ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. 28 year old Statistician IV Magdalene Tolmie, hailing from Vanier enjoys watching movies like Los Flamencos and Painting. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a Mazda5. Strona WWW

    OdpowiedzUsuń