czwartek, 25 lipca 2013

1. Auditions

“Marker. Take one, Belieber project.


-Ujęcie pierwsze, projekt Belieber, akcja!-powiedział człowiek z mocnym amerykańskim akcentem. stuknął klapsem przed naszymi twarzami i odszedł, odsłaniając nam kamerę.
Popatrzyłam na mężczyznę za urządzeniem, a on skinął głową.

-Teraz?-zapytałam, a za kamerami rozległy się przyciszone śmiechy.
Zamrugałam kilka razy, uwalniając oczy od jasnych świateł.
Mężczyzna skinął głową jeszcze raz. Zagryzłam usta i zaczęłam od nowa.
-Dobrze, uh, od czego zacząć...

-Justin, od niego zazwyczaj zaczynasz...-zaśmiała się Anj siedząca obok mnie.
Jej nieco francuski z nutą hiszpańskiego akcent rozbrzmiał przez mikrofon.
Zaśmiałam się wraz z nią, a facet za kamerą odchrząknął.

-A może powiesz nam coś o sobie?-powiedział wskazując najpierw na mnie.
Zagarnęłam kilka włosów za ucho.

-Ok, więc, nazywam się Serena, mam siedemnaście lat, pochodzę z Anglii...Kocham Justina Biebera, jeśli nie wiesz kto to jest... chociaż powinnieneś, bo w nim tkwi cały sens.-ogłosiłam i usłyszałam chór śmiechu-Ymm, co jeszcze? Mam dużo talentów, takich jak spanie, jedzenie, piszczenie, kiedy zobaczę Justina. I to wszystko.
Uśmiechnęłam się i popatrzyłam w stronę Anj, która siedziała na krzesełku obok mnie.

-Dobrze.-zaśmiała się-Mam na imię Angelina, Anj to krótsza wersja i wolę, gdy się tak do mnie mówi. mam siedemnaście lat, pochodzę z Dubaju. Jak zapewne wiecie, kocham Justina Biebera. Moje talenty zawierają takie wspaniałe rzeczy jak; bycie profesjonalną fanką i posiadanie dużej ilości zdjęć Justina, możliwe, że mam ich więcej niż swojej własnej rodziny...
Zaśmiałam się wraz z ekipą filmową.
-Więc tak, to chyba już wszystko.-uśmiechnęła się.

-Cięcie!-ktoś krzyknął.

-To było wpaniałe, dziewczyny, dziękujemy.-powiedział mężczyzna za kamerą.
Pokazał na kolejne dwie dziewczyny, które weszły do pokoju, posyłając nam szydercze spojrzenia.

-Więc tak-powiedziała Anj, patrząc w ich kierunku, kiedy opuszczałyśmy salę.-To było niemiłe.
Zgodziłam się z nią.
Przechodząc przez poczekalnię zobaczyłyśmy chyba setki innych dziewczyn
i okazjonalnie chłopaków oraz mężczyzn...co było dziwne.
Miałyśmy nadzieję, że będziemy brały udziały w Projekcie Belieber. Dopiero co miałyśmy swoje przesłuchanie w Miami.
Czuję się tutaj nie na miejscu, jestem Brytyjką... wiecie o co mi chodzi?
Muszę tylko mówić. Nie jeżdzę na desce, tak jak oni, nie surfuje tak jak oni, prawdę mówiąc nie mogę uprawiać żadnego sportu bez jakiegokolwiek zranienia samej siebie.

-Może pójdziemy na plaże?- zapytała Anj, kiedy wyszłyśmy z budynku wprost do piekielnego upału.
Założyłam swoje ogromne okulary i pomaszerowałam za nią.
Anj była tu już ze swoją rodziną w tamtym roku.
Myślę, że jej rodzice, ufają bardziej mi niż jej, a moi powierzają mi rożne rzeczy do zrobienia.
„Mam w pewnym stopniu poczucie odpowiedzialności“- to dokładnie myślą.
Moja mama organizuje przyjęcia i odkąd ma dużo rzeczy do zrobienia, może latać za darmo. To ona załatwiła nam to, że ja i Anj doleciałyśmy tutaj nie płacąc kompletnie  za nic.
W Miami jesteśmy same, ale musimy codziennie dzwonić do rodziców i opowiadać im, czym się dzisiaj zajmowałyśmy.
            Przeszłyśmy się do baru na plaży.

-Jak myślisz obsłużą nas?-zapytałam, wyciągając mój fałszywy dowód z portfela.

-Myślę, że tak, jeśli niczego nie  popsujesz.-zaśmiała się Anj.
Spiorunowałam ją wzrokiem, a ta tylko się zaśmiała i zaczęła oglądać menu.
-Musimy tylko przez chwile poudawać fajne...-powiedziała cicho.
Zjechała z barowego krzesełka, strzepując swoje długie włosy za ramiona i skanując czarną tablicę z menu napisaną w różnych kolorach.
Dołączyłam do niej, odblokowałam komórkę, położyłam łokcie na blacie i zaczęłam przeglądać Twittera.

-W czym wam mogę pomóc, przepiękne dziewczęta?-zapytał jeden z barmanów.
„Fu, pedofil“-pomyślałam, patrząc na niego.
Miał około czterdziestki.

-Hej-zaśmiała się Anj filuternie.-Poproszę dwie Margerity.
Mężczyzna pokiwał głową i odszedł.
Przystanęłam obok niej. Anj podniosła jedną brew do góry i opuściła dłoń pod ladę, aby w sekrecie przybić ze mną piątkę.
Po pięciu minutach dostałyśmy swoje Margerity i zdecydowałyśmy przejść się po plaży.

-Przepraszam?-powiedziała dziewczyna z amerykańskim akcentem idąc w naszą stronę.
Popijając swojego drinka zauważyłam na jej ręku pomarańczową opaskę, co znaczyło, że też była dzisiaj na przesłuchaniu.
-Byłyście dzisiaj na przesłuchaniu?-zapytała.
Miała na sobie dość krótkie spodenki i hipsterską bluzkę, na co Anj podniosła swoją brew.

-Tak, tak byłyśmy.-uśmiechnęłam się do niej, bo wyglądała przyjaźnie.

-Wow! Ja też! Byłam taka zdenerwowana!-zaśmiała się.-Mniejsza z tym, dzisiaj jest impreza w skate parku, tylko dwa bloki dalej i wszyscy są zaproszeni. Oczywiście, jeśli jesteście pełnoletnie.

-Mamy siedemnaście lat.-powiedziała grzecznie Anj.
-Ale wyglądacie na dziewiętnaście nawet bez żadnego starania się o to. Wystarczy tylko, żebyście wzięły jakieś dokumenty tożsamości.-zaśmiała się.
-Dobrze.
Wręczyła mi ulotkę, uśmiechnęła się i pobiegła w stronę innych osob z pomarańczowymi opaskami na nadgarstkach.

-Więc.. wiem co będziemy robić dzisiejszej nocy...-powiedziałam.


****


Stałam w ekskluzywnym pokoju w naszym hotelu i zakładałam na siebie dopasowaną czarną sukienkę ze złotymi paskami na mojej klatce piersiowej i lukami na mojej talii, kiedy nagle przybiegła Anj w samej bieliźnie.

-Nie mam się w co ubrać. Kurwa! Serena pomóż mi.-powiedziała i dała nurka w moje rzeczy, które porozrzucane jeszcze w torbie...Tak...Jeszcze sie nie rozpakowałam...Upss...

-Bierz śmiało...-wycedziłam przez zęby, nakładając na rzęsy więcej mascary.
Anj wybrała sukienkę z nadrukowanymi lampardzimi cetkami.

-Dziękuję ci Jezu!- klasnęła i ponownie wybiegła.
Zaśmiałam się i założyłam na stopy zabójczo złote szpilki.
Czuję, że się w nich dzisiaj zabiję.
Weszłam do pokoju Anj, a ona w tym czasie z łatwością założyła wybraną przez siebie sukienkę i próbowała związać włosy w idealnego koka. Makijaż miała już zrobiony.
Wzięła czerwone szpilki, usiadła na końcu swojego łóżka i próbowała je założyć.
Ja przez ten czas wzięłam jej perfumy i zaczęłam się nimi pryskać.
-Nie masz swoich?-zapytała.

-Mam.-uśmiechnęłam się do niej psikając sobie szyję.
Usłyszałam jej stłumiony śmiech za swoimi plecami. Wzięła ode mnie buteleczkę i sama zaczęła się nimi pryskać.
-Gotowa?-zapytałam.

-Psiakrew! Tak kurwa!-odpowiedziała układając z palców pistolet i mierząc nim w moje czoło.
Prychnęłam i wyszłam za nią z pokoju.
-Masz dokumenty?-zapytała.

-Tak, a ty?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a ona w odpowiedzi pokiwała głową.
Wyszłyśmy z hotelu, idąc z powrotem w kierunku plaży i podążając za grupką śmiejących się, rozmawiających osob w mniej więcej naszym wieku.
            Około 10 minut później dotarłyśmy na miejsce.
Drzwi były zastawione przez ochroniarza...bardzo napakowanego ochroniarza.
Dołączyłyśmy do kolejki i w końcu po pięciu minutach byłyśmy już przy wejściu.
-Dowód?-powiedział mężczyzna.
Podałam mu dokument, a on zaczął go skanować caly czas mi się przyglądając.
Starałam się być „fajna“.

-Wchodź.-powiedział wręczając mi z powrotem dowód.
Odeszłąm trochę i zaczękałam na Anj, ona przez ten czas podała mu swój dokument.
-Masz 21 lat?-zapytał.

-A wyglądam na starszą?-prychnęła obóżona.

-Nie, nie, ja...Nieważne, wchodź.-powiedział popychając ją w moją stronę.
Podniosła brew jakby nadal była obrażona.
Gdy schodziłyśmy z metalowych schodów jej niezadowolona mina przerodziła się w szeroki uśmiech.
Basy w piosence Ke$hy „Crazy Kids“ sprawiły, że nasze ciała zaczęły wibrować.

-Jestem gotowa na zmarnowanie się.-powiedziała Anj przedzierając się przez tłum ludzi i idąc w kierunku neonowo oświetlonego baru.


****

Po dwóch godzinach tańczenia z dziwnymi ludzmi usłyszałam słaby dzwięk krzyków przedzierających się przez głośną piosenkę „She Wolf“ Davida Guetty.
Anj gdzieś zniknęła, a ja próbowałąm zobaczyć skąd dochodzą te krzyki.
Spanikowałam gdy zobaczyłąm, że wszyscy pchają się w jednym kierunku.
Odsunęłam się od grupy, z którą tańczyłam i weszłam na inny poziom w poszukiwaniu Anj w tłumie.
Weszłam do bardziej ekskluzywnego pomieszczenia, potykając się przy tym o czerwony sznurek i usiadłąm na kanapie.
Może tutaj mnie odnajdzie.



Anjelina's POV:

Kurwa, straciłam Serene.
Przepchnęłam się przez panikujący tłum, który sygnalizował, że ktoś najprawdopodobniej wdał się w bójkę.
-Serena!- próbowałam bezskutecznie przekrzyczeć muzykę, przez co kilka osób spojrzało na mnie, jakbym była kompletnie szalona. Posłałam im jeden ze swoich mrożących krew w żyłach spojrzeń i od razu wrócili do swoich poprzednich pozycji. Nagle wpadła na mnie całkowicie pijana dziewczyna. Nie, żebym ja była trzeźwa, ale na pewno bardziej stabilna.

-Ja pierdole. - wybełkotała niewyraźnie. Przysięgam na Boga, zawsze wygląda się na bardziej pijanego, niż się w rzeczywistości jest. -Justin kurwa Bieber niedługo się tu pojawi lub już tu..jest.-  wypuściła kolejną wiązanke ledwo zrozumiałych słów,  podpierając się wygodnie o moje ramiona.

-JUSTIN BIEBER? gdzie?!-  zepchnęłam ją z siebie, rozpaczliwie szukając jakiegokolwiek śladu Sereny i Jusa. Justin Bieber tu kurwa był, a ja czułam jak krzyczy we mnie adrenalina.  Zaczęłam nerwowo kręcić głową na boki, kiedy wreszcie ją zobaczyłam. Siedziała wygodnie na czerwonej, skórzanej kanapie. -Serena! Co ty robisz?- spytałam głosem pełnym irytacji, powoli się do niej zbliżając.

-Och, siedzę.- uśmiechnęła się szeroko, pokazując na siebie palcami.  - chodź do mnie, ta kanapa jest niesamowicie wygodna.- powiedziała, nadal się uśmiechając od ucha do ucha.  Po jej oczach było widać, że gówno dało się z nią zrobić. (oczywiście, nie dosłownie.)

-Serena, nie powinno Cię tu być! wstawaj natychmiast.- powiedziałam najbardziej surowo jak umiałam, wskazując palcem na podłogę przed sobą.

-Nie!- powiedziała dziecinnym, oburzonym głosem.  Kątem oka zauważyłam wchodzącego strażnika.  Jęknełam, robiąc małe kroczki w strone Sereny, a ona chrząknęła nieznacznie. -Myślę, że jestem pijana. - wyrzuciła ręce w powietrze, bełkotając bardziej do siebie.

-Powiedz mi coś, czego nie wiem. - zachichotałam.

-Drinka, drogie Panie?- zapytał mężczyzna, ubrany w czarny smoking i trzymający tacę z kolorowymi napojami. Och, jak cudnie!

-Dziękuję.- Serena zaćwierkała radośnie i wzięła jednego. -Anjelina.- powiedziała, między kolejnym łykiem napoju.

-Co?- Zapytałam popijając mój mm.. truskawka!

-Tam jest sobowtór Justina.-  co do cholery?! Zmarszczyłam brwi, wodząc wzrokiem. Nagle splunęłam do drinka.
Justin Bieber stał tam, rozmawiając z kimś, o czymś. Nie mogłam jednak zobaczyć z kim.
Nie mogę oddychać.
Ja...
Ja..On tu jest, On jest..i ja.....
-Co się z tobą dzieje, Anjelina? To tylko sobowtór! Justin nie przychodzi do takich miejsc, spójrz.- po tych słowach, Serena odłożyła drinka i wstała.

-Co Ty robisz?!- syknęłam, ale ona odeszła, przesuwając się między grupami ludzi. Kiedy dotarła do swojego celu, poklepała "Justina" po ramieniu.  Ta dziewczyna jest dosłownia GŁUPIA.
Zaczęłam obgryzać paznokcie, kiedy on odwrócił się i uśmiechnął. Powiedziała coś, czego nie byłam w stanie zrozumieć, a chłopak wybuchł jakimś niekontrolowanych śmiechem.  Podali sobie ręce na przywitanie, po czym Serena wskazała na mnie, coś mu tłumacząc. Skinął głową i ruszyli oboje w moim kierunku.

-Zobacz Anjelina, mówiłam Ci, że to nie jest prawdziwy Justin.- uśmiechnęła się, jakby wygrała pieprzony teleturniej. On zrobił to samo i wzruszył ramionami.

-Um nie żeby coś, ale...myślę, że jest pijana, prawda?- zaczął się śmiać, a ja spojrzałam na niego z otwartymi ustami.

-Jest uroczy.- zachichotała, opierając ciężar swojego ciała na jego ramieniu. -Gdybyś był prawdziwym Justinem, już dawno leżałabym tu martwa! Ale przecież nie jesteś. - zabełkotała, a on znów się zaśmiał. Potrząsnęłam niedowierzająco głową.

-Bardzo przepraszam.- mruknął, łapiąc ją za ręke i sadzając ją obok mnie.  Uśmiechnął się  delikatnie.
Zemdlała. Spojrzałam na nią, otwierając szerzej oczy.
-Dobrze, że chociaż nie płacze. - znów się uśmiechnął.- Więc...twoje imię?.-

-Jestem Anjelina, ale mów mi Anj.- zaczęłam. O Boże, ja mówię! Co ja mam mówić?! Muszę być bardziej pijana, niż myślałam. -a Ona..- Powiedziałam, wdychając więcej powietrza. -To Serena.-

-Macie brytyjski akcent.- powiedział, zerkając na nas.

-Tak.- tylko tyle mogłam powiedzieć, byłam zbyt zakłopotana.

-a skąd jesteście?- o kurwa, on ze mną rozmawia. Czy ktoś mi pomoże?!

-Jestem z Dubaju.- pokiwałam głową, z uśmiechem.

-Fałszywy Justinie.- powiedziała do niego śpiewnie Serena, lekko ziewając

-Ja mam na imię Justin.-  ponownie się uśmiechnął. powinien przestać to robić, kiedy jestem w pobliżu. Popatrzył na nas z góry.

-Cokolwiek.- rzuciła, podkreślając to słowo brytyjskim akcentem. -usiądź.- poklepała miejsce obok siebie. westchnął i zrobił tak, jak chciała.
Ja i Justin rozmawialiśmy głównie o tym, jaka Serena jest zabawna, kiedy jest pijana.
-Więc, fałszywy Justinie.- Serena po około kwadransie zaczęła mówić. -Kiedy będziesz gotowy, możesz przyjść do mnie i zrobimy..to.- mrugnęła do niego, a on zakrztusił się podczas picia drinka i wybuchnął śmiechem.  Przez ten czas Twist dołączył do nas, a ja tak naprawdę już nic do nich nie mówiłam. i tylko patrzyłam...i patrzyłam. Ugh, Boże.
Wybuchli śmiechem, kiedy Serena uśmiechnęła się leniwie do Justina i powiedziała
-Jest tu też fałszywa Selena?- rozejrzała się na boki. -Przecież mogłaby tu przyjść.- Wzruszyła dziwacznie ramionami.

-O mój..Boże.- Twist śmiał się, klaszcząc w dłonie.

-Spokojnie chłopcy.- powiedziała, podnosząc do góry ręce, jakby była ich matką.

-Myślę, że ona cytuje Selene Gomez.- zaśmiałam się niekontrolowanie, a Serena wydawała się być na nas całkowicie obojętna.

-Kto to mówi?!- przewróciła zabawnie oczami, umieszczając je następnie na mnie i śmiejąc się. uniosła brwi w góre, a między nimi utworzyła się zmarszczka.

-wow.- powiedziałam chichocząc, a Justin pochylił się z uśmiechem, by znów złapać swojego drinka, który stał na stole

-Wiesz Anj.. kocham Cię tak, jak to jest w piosenkach o miłości!- westchnęła uroczo i poklepała mnie po ramieniu. Wybuchłam razem z innymi śmiechem.  -Ale czasami kłamię!- udawała smutek i zrobiła minę zbitego szczeniaczka.

-przestań... proszę.- niemal płakałam już z nadmiaru powodów do śmiechu. Serena odwróciła się do Justina, posyłając mu zalotny uśmiech, a on to odwzajemnił. Wzruszyła ramionami, a chłopak poczochrał jej włosy.

-Cóż, przyznajcie...Jestem zabawna.- zachichotała jak mała dziewczynka.

-Pewnie, kochanie.- trąciłam ją łokciem w ramie. Wreszcie skończyliśmy napady śmiechu i zaczęliśmy spokojnie rozmawiać. Muzyka rozbrzmiewała, a my mieliśmy w swoich ustach drinki, coraz więcej drinków. Cholera, Serena będzie nie do wytrzymania w nocy...

________________________________________

no to 1 rozdział za nami!
Mamy nadzieję, że się spodoba :)
nie da się określić kiedy następny, to zależy ilu czytelników przyciągniemy :)
xx

6 komentarzy:

  1. zapowiada się genialne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNE XD nie mogłam przestać się śmiać haha. pisz dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest świetne ;) Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na twitterze? @AskTheSmile

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow .. *.*
    Czekam na następny .
    Informujesz?
    @sylwia_smile98

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się ze śmiechu hhahahahah

    OdpowiedzUsuń