sobota, 27 lipca 2013

2. Stolen

“Oh stop worrying Anj, it’ll be fine, baby will be back before daddy notices,”



Serena's POV
Głośny dźwięk dzwonka wybudził mnie z mojego, spokojnego snu. Leżałam, czując na swoim ciele ciepłą kołdrę. Nerwowo sięgnęłam pod poduszkę w poszukiwaniu telefonu, który wydawał ten denerwujący dźwięk.
-Halo?- zapytałam zachrypniętym, szorstkim głosem.

-Serena Wood?- w słuchawce rozbrzmiał kobiecy głos z nutą amerykańskiego akcentu.

-Tak, to ja.- po wypowiedzeniu tych słów poczułam jakieś dreszcze na plecach i ucisk w żołądku. Podniosłam kołdrę, po czym okazało się, że byłam jeszcze w sukience z imprezy.
-Cześć Serena. Dzwonię, by Cię wezwać na przesłuchanie. Jeśli możesz, weź ze sobą Anjeline i bądźcie na miejscu za około.. godzinę.- potrząsnęłam głową.
Zajęło mi chwilę, zanim przetworzyłam wypowiedziane przez nią informacje.
-O MÓJ BOŻE! Dziękuję bardzo!- powiedziałam z entuzjazmem, siadając. - Jasne, będziemy tam.- ogłosiłam ćwierkającym głosem i pożegnałam się, rozłączając.
Kiedy próbowałam wstać, po prostu spadłam z łóżka. Moje próby podniesienia się, żeby udać się do łazienki były dość marne. Zmrużyłam oczy, zauważając, iż meble w pokoju stoją całkiem inaczej niż wczoraj. Wszystko wyglądało dość dziwnie, a we mnie rodziło się uczucie zmieszania. Wstałam, wędrując do łazienki i od czasu do czasu rozglądając się za siebie, by sprawdzić czy coś w magiczny sposób nie uległo zmianie. Weszłam do dużej, wspaniałej łazienki zamykając nogą drzwi. Spojrzałam na siebie w lustrze.
-Ja pierdole...
Dzięki moim oczom wyglądałam jak panda, a włosy przypominały ptasie gniazdo. Złapałam szybko suszarkę, żeby za jej pomocą jakoś ogarnąć supły na głowie. Po jakoś dziesięciu minutach, udało mi się doprowadzić do "normalnego stanu". Wymyłam twarz mydłem, następnie wysuszyłam ją ręcznikiem i nałożyłam schludny makijaż.
Moją uwagę przykuły męskie kosmetyki na blacie szafki.. cała masa wody kolońskiej, dezodoranty  i w ogóle milion innych rzeczy. Podniosłam niektóre z nich, by je trochę przebadać. Ugh. Po prostu wzruszyłam ramionami,  psikając się jednymi z perfum i  upewniając się czy ten zapach jest w porządku.
Wtedy do mnie dotarło.

Gdzie dokładnie jestem..

W mgnieniu oka  otworzyłam drzwi, zauważając jakieś pięty po przeciwnej stronie łóżka. Po cichu podeszłam do pokoju dziennego, wychylając się zza framugi.
-Anj?- wyszeptałam. cisza. -Anj?!- podniosłam trochę swój ton.
-Ugh.- usłyszałam jej jęki gdzieś z głębi pomieszczenia. Podbiegłam do źródła dźwięku, zauważając ją. Jej stan był taki... bez emocjonalny.
-Gdzie..gdzie ja jestem?- jęknęła, prostując się i pocierając dłonią głowę.
-Nie mam pieprzonego pojęcia!- syknęłam.
-Co się do kurwy nędzy stało?- spytała, wstając i próbując złapać równowagę.
-Teraz to nie ma żadnego znaczenia!- wyrzuciłam ręce w powietrze.-Dzwonili do mnie ze studia, że mamy być tam za godzinę.- spojrzałam na zegar zawieszony pod sufitem.-A było to dwadzieścia minut temu. - Powiedziałam nieco ściszonym głosem.
Zmarszczyła brwi, przetwarzając  moje słowa, a następnie powoli skinęła głową. 
-Nie możemy iść ubrane...tak.- zmierzyła mnie wzrokiem, wskazując na nasze sukienki. przytaknęłam.
-Racja. Coż, ale jestem pewna, że możemy coś znaleźć. - mruknęłam, po czym ruszyłam do pokoju, w którym się obudziłam.
Anj potykając się o próg, zamknęła jednym ruchem drzwi. Rozejrzałam się wokół, zauważając szafę. Podeszłam do niej zdecydowanym krokiem i otworzyłam. Szafa okazała się wielką garderobą. Szczerze.. była jak mniejszy pokój. Weszłam do środka, włączając światło. Moim oczom ukazało się mnóstwo drogich, męskich ubrań.
-Łał.- zagruchałam, przebierając dłońmi w ciuchach.
Podczas mojej niewielkiej inspekcji, usłyszałam jęk Anj, rzucającej się na łóżko. Ruszyłam wgłąb, gdzie było jeszcze więcej wzorkowatych koszulek. W końcu wybrałam szary sweter z napisem “Doing Real Stuff Sucks” i wciągnęłam go przez głowę. Czułam jego zapach- słaby, ale piękny. Podciągnęłam rękawy do łokci, wychodząc z garderoby.
-I jak?- spojrzałam pytająco na przyjaciółkę, robiąc powolny obrót.
-No super. Teraz mi coś daj.- powiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
Zachichotałam, chwytając pierwszy lepszy sweter przyozdobiony brylancikami. Podałam ją, a ona ruszyła do łazienki, przebierając się w niej i szykując. Kiedy wyszła, spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
-Okej.. ale jak teraz się tam dostaniemy, skoro nie wiemy gdzie jesteśmy?
-Um..- mruknęłam, rozglądając się.
Wbiłam wzrok w Anj, która podeszła do stołu i chwyciła swojego iPhone'a. Popatrzyła na niego chwile i wsunęła do kieszeni. Chodziłyśmy jak zahipnotyzowane po wszystkich pomieszczeniach, szukając naszych torebek. Na szczęście, leżały one na kanapie.
-Patrz! Kluczyki do samochodu.- brzmiało to jak szept, ale wyczuwalne było podniecenie w moim głosie. Uśmiechnęłam się złośliwie do Anj, która uniosła brew.
-Czy Ty w ogóle umiesz prowadzić?
-Tak, umiem. Po prostu nie mam prawa jazdy.- uśmiechnęłam się zalotnie.
Wypuściła powietrze z ust, rozchylając drzwi pokoju. Wyszłyśmy, zamykając je za sobą. Dzięki naszemu szczęściu znalazłyśmy recepcje i spytałyśmy mężczyzny, siedzącego za biurkiem o adres tego hotelu. Okazało się, że to niecałe dziesięć minut od studia, oczywiście samochodem.
-Dziękujemy.- posłałyśmy mu zalotne uśmiechy, udając się do winy, by dotrzeć do podziemnego parkingu. Kiedy dotarłyśmy, ujrzałam mnóstwo samochodów.
-Co...- uchyliłam usta w zdziwieniu.
Zaczęłyśmy przechadzać się między rzędami aut, a ja wciąż wciskałam przycisk odblokowujący na kluczykach. Usłyszałam głośny dźwięk i niemal pobiegłam w jego kierunku.
Białe ferrari. Zachichotałam i już wyciągnęłam dłoń, by je otworzyć.
-Czekaj, Serena. - zatrzymała mnie Anj.
-Co?- rzuciłam nieco zdenerwowana.
Nie zważając na nią, włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam. Auto wróciło do życia i z głośników wydobyło się głośne " Smack That" Akona. Wsiałam dokładnie na miejsce kierowcy, wbijając moje obcasy w pedał gazu.
-Ja sobie coś po prostu przypomniałam...- Anj próbowała przekrzyczeć muzykę, spojrzawszy na mnie z niepokojem.
-Możesz mi to powiedzieć później? Nie mamy już czasu.- przycisnęłam jeszcze bardziej stopę do gazu, dostając w odpowiedzi ryk samochodu.
Anj westchnęła i wsiadła do samochodu. Zepchnęłam hamulec ręczny, położyłam drugą nogę na pedał gazu, przyciskając ją podczas podnoszenia sprzęgła. Auto cofnęło się z piskiem, zwalniając miejsce parkingowe. Ruszyłyśmy płynnie w stronę wyjścia.  Chciałam dotrzeć na główną ulicę, rozglądając się w lewo i prawo, czekając na swoją szansę.
-Znam szybszy sposób.- wtrąciła się Anj, kiedy wpasowałam się między dwa samochody. -Skręć zaraz w prawo.
Pojechałyśmy w dół ulicy, a po skręceniu w prawo, droga była..pusta. Nacisnęłam mocniej pedał gazu, a samochód przyjemnie przyspieszył. Poczułam przypływ adrenaliny w moich żyłach.
-Teraz w lewo.-powiedziała Anj bardzo spokojnie, ignorując moje przekraczanie dozwolonej prędkości.
Zrobiłam tak, jak chciała, a ulica nadal świeciła pustkami. Piosenka zmieniła się na "Homies Ma Still" Lil Wayne'a. Anj na ten fakt, zaczęła piszczeć i kręcić się. Znów przyspieszyłam do ok. osiemdziesięciu mil na godzin. Jechałyśmy w dół drogi i pobliskiej plaży.
Bass'y rozbrzmiewały na całe wnętrze auta i nie tylko. Ludzie wyciągali aparaty, zachwycając się pięknym, białym ferrari.
-Dalej w lewo.- Anj krzyknęła przez muzykę, poruszając rytmicznie głową.
Usłyszałam pisk opon, kiedy gwałtownie skręciłam w lewo. Zmieniłam biegi i zwolniłam, ponieważ ta ulica nie była już taka prosta.
-To ta droga!- Anj znów krzyknęła na mnie, tym razem bardziej radośnie.
Zmniejszyłam nacisk na pedał gazu i zwolniłyśmy.
-Tu jest parking. - wskazała na podziemny parking.
Zawróciłam do niego, bardzo sprawnie jak na kogoś kto nie ma prawa jazdy. Widziałam, jak kilku meksykańskich gości  patrzy z podziwem na "nasz" pojazd. Wow, ludziom chyba podoba się ten samochód. W końcu znalazłam miejsce i idealnie zaparkowałam.
-I dlatego jestem genialna!- powiedziałam, wyłączając silniki, a co przy tym idzie, również muzykę. -Mamy jeszcze dziesięć minut, by dostać się na piętro studia.
Uśmiechnęłam się, poprawiając włosy. Wyszłam z auta, zamykając równo z Anj drzwi. Nacisnęłam przycisk na kluczach, słysząc przyjemny dźwięk zablokowania.
-Moje dziecko.- poklepałam dach auta.
-Tak, jesteśmy tutaj przed czasem tylko dlatego, że zapierdalałaś jakbyś była pojebana!- ogłosiła Anj, wieszając na ramieniu torebkę.
W moich dłoniach zabrzęczały kluczyki, które wsunęłam do kieszeni. Poczułam sławę...i kocham ją.
Weszłyśmy studia i od razu to zobaczyłam: kamery, tła, wszystko!
-Serena, Anj!- Zawołał człowiek z szalikiem. -Tutaj kochane.-Wycedził przez zaciśnięte usta, marszcząc brwi, gdy patrzył na nas.
Stałyśmy obok dwóch blondynek na białym tle. Robili nam zdjęcie.
-Dziewczyny, uśmiech!- zagruchał do nas facet, podczas klikania przycisku na aparacie.
Po piętnastu minutach siedzieliśmy wszyscy razem na kanapie. Szkoda, że nie trudził się, by przedstawić nam innych, którzy się dostali.
-Więc dziewczyny, będziecie na okładce. A poza tym, każda z was wystąpi w reklamie i wszystkie musicie powiedzieć coś w stylu "Nie zapomnij o Projekt Belieber, godzina 21 w ten czwartek na CBS" czy coś takiego. - dyrektor wykrzywił swoje usta w lekki uśmiech.
Uśmiechnęłyśmy się niezręcznie, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć.
-Perfekcyjnie. Więc będziemy z wami w kontakcie, żeby określi, kiedy macie przyjść.- znów się uśmiechnął.- Tymczasem, każda będzie miała oddzielną sesje, żeby zapełnić wami  billboardy w całej Ameryce!
-Co?!- z ust Anj wydobyło się słowo przepełnione niedowierzaniem.
Zachichotał i kazał nam się ustawić indywidualnie, by zrobić zdjęcia. Wszystkie byłyśmy wystylizowane, więc to nic dziwnego.


Justin's POV


Wyciągnąłem ręce i walnąłem...w nic.
Moje dłonie powinny wylądować na materacu.
Otworzyłem oczy, rozejrzałem się.
„Co do...?! Dlaczego jestem w wannie?!“
Zmarszczyłem brwi, podniosłem się z wanny, która wcale nie znajdowała się w łazience tylko w pokoju Twist’a w naszym apartamencie.
Leżał jeszcze w łóżku.
Uśmiechnąłem się pocierając kark i poszedłem do salonu.
-Cześć stary.-powiedziałem patrząc na Za, który właśnie pił wodę w kuchnii.
-Co się kurwa stało wczoraj w nocy...?-zaśmiał się odkładając szklankę na blat.
Pamiętam to bardzo dobrze.
Dwie dziewczyny-Serena i Angelina albo Anj...cokolwiek wolała.
Na imprezie cholernie się nawaliliśmy, a potem zaprosiłem je do naszego apartamentu i wypililiśmy tam jeszcze więcej.
Bawiliśmy się w chowanego, a potem wszyscy odpłyneli w różnych miejscach.
Tak, wiem. Dziwne.
A to wszystko dlatego, że dziewczyny były takie...figlarne. Szczególnie Serena była szalona, Anj była bardziej wyluzowana...jak „zapalmy sobie trawkę, wyluzujmy.“
Roześmiałem się na to wspomnienie, na co Za dziwnie się na mnie spojrzał.
-Przepraszam, byłem...nieważne.-powiedziałem i poszedłem do pokoju.
Zauważyłem swojego iPhone’a leżącego na podłodze, więc go podniosłem.
-To nie mój.-westchnąłem sprawdzając go, gdy leżałem na łóżku.
Po stanie pościeli, zgadłem, że musiały to spać dziewczyny.
Byłem szczerze zawiedziony, że poprostu sobie tak...wyszły.
Ściągnąłem ubrania, stanąłem w samych bokserkach przed telewizorem i włączyłem go.
Poszedłem do łazienki umyć twarz i sprawdzić czy mam jakieś niedoskonałości na twarzy.

„Wcześnie rano gwiazda pop’u Justin Bieber pędził z zawrotnym przyśpieszeniem w swoim pięknym, białym Ferrari wzdłuż niezakorkowanych ulic w centrum Miami...“

Pobiegłem do pokoju, aby obejrzeć nagranie i zobaczyłem moje białe Ferrari pędzące w dół ulicy.
Złapałem się za włosy i zacząłem biegać po całym pokoju.
-MOJE AUTO ZOSTAŁO SKRADZIONE! MOJE PIEPRZONE AUTO ZOSTAŁO SKRADZIONE!-krzyczałem biegając w kółko.
Wróciłem do pokoju, gdzie Za i zaspany Twist robili to samo.
W telewizji cofnęli nagranie, ale teraz do momentu gdzie samochód zaparkował. Znajdował się niedaleko naszego hotelu.
Głośno zaklnąłem i wraz z Za i Twist’em szybko pobiegliśmy się przebrać.
Spryskałem się wodą kolońską, ułożyłem włosy i wybiegłem w kierunku drzwi.
-Za, masz kluczyki do innego samochodu?-zapytałem.
Wyskoczył z pokoju, wciągając na siebie jeansy.
-Tak.-rzucił mi je.
Szarpnąłem drzwi i pobiegłem wzdłuż korytarza wprost do windy, a potem do podziemi, gdzie znajdował się samochód.
Z oddala odblokowałem mojego chromowego Fisker’a i wślizgnąłem się na siedzenie.
Zatrąbiłem kilka razy, a po chwili do auta wskoczyli Twist i Za.
Odpaliłem silnik i ruszyliśmy do budynku, gdzie znajdowało się moje Ferrari. 
Moje maleństwo.

Anj’s POV

Ugh, nareście.
Opuściłyśmy studio i poszłyśmy w naszych nowych, interesujących kreacjach wzdłuż korytarza w stronę windy.
„YOLO“- pomyślałam, nie mogąc w to uwierzyć.
-Powinnyśmy zwrócić samochód, bo jego właściciel nie będzie zbytnio zachwycony, że go sobie wzięłyśmy.-wyjaśniłam Serenie wchodząc do windy.
-A to dlaczego?-zapytała, patrząc się na mnie niewinnym wzrokiem.-Pomyślałam, że mogłybyśmy „pożyczyć“ go sobie jeszcze na trochę i pojeździć po autostradzie. Wiesz jak wspaniale jest siedzieć za kółkiem tego cacka...po prostu kocham ten samochód.
Dzwonek i otwierające się drzwi oznajmiły nam, że znajdujemy się już w podziemiach.
-Tak, ale...-próbowałam jej wyjaśnić, gdy zbliżałyśmy się do samochodu.
-Oh Anj, przestań się martwić. Wszystko będzie dobrze. Skarbie, wrócimy zanim tatuś się zorientuje.-puściła mi oczko i odwróciłyśmy się w stronę auta.
-Tatuś się zorientował.-powiedział Justin wyciągając dłoń po kluczyki.
Serena zaczęła się dusić i w kompletnej ciszy oddała mu kluczyki.
-To są moje ubrania.-powiedział wskazując na nasze bluzy.
-To...to...Justin...-złapała mnie za ramię, żeby się uspokojić.
Następnie dotarło to też do mnie.
Wszystkie zdarzenia z wczorajszej nocy znowu mnie uderzyły.
Szok, który odczułam widząc Justina drugi raz w ciągu niecałych 24 godzin szybko opadł.
-B-Bieber!-wykrztusiła Serena.
-Przepraszamy za to, że musiało tak dojść do naszego spotkania.-wyjaśniłam.
Serena stała obok mnie cała oblana łzami.
Justin spojrzał na Serenę, potem na mnie.
Za jego plecami zauważyłam Twist’a i Za.
Chłopak pokiwał głową.
-Przynajmniej jej nie rozbiłaś.- powiedział kładąc dłoń na „swoim dziecku“-Kto prowadził?
Popatrzył na nas, a ja wskazałam na Serenę, która stała i gapiła się na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Nie pamiętasz mnie?-uśmiechnął się.
-Ja...ja...uh...-jęknęła Serena, a Justin zachichotał.
-Ok, więc poznaliśmy się ostatniej nocy, na podziemnej imprezie. Byłaś kompletnie najebana, kiedy do mnie przyszłaś i zaczęłaś gadać. Wątpię czy pamiętasz.-zaczął wyjaśniać.
-Tak, zaczęłaś wtedy żartować sobie z Seleny Gomez.-powiedziałam uśmiecając się do niej.
Serena nie wiedziała co ma zrobić, stała tylko i patrzyła się to na mnie to na niego.
-Nie...-powiedziała niedowierzając-Kurwa...Umm...Wow...
Zaczęła pocierać ręce, a Justin znowu zachochotał.
-Dzięki, że nie rozbiłaś mi auta.-uśmiechnął się do niej ciepło.
-Nie ma za co.-odpowiedziała mocno się rumieniąc.
Zaśmiałam się zauważając jak jej osobowość kompletnie zmieniła się w jego obecności.
Normalnie była głośna, niegrzeczna, czasami lekko agresywna i zabawna, a teraz jest cicha i uśmiechnięta.
-Więc kiedy nauczyłaś się prowadzić Ferrari?-zapytał podchodząc bliżej.
Jej oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać widząc jej reakcję.
-Ja...ja nigdy wcześniej nie prowadziłam żadnego samochodu.-wyjaśniła.
Oczy Justina rozszerzyły się do nienormalnej wielkości.
-Serio? Naprawdę dobrze prowadzisz. Widziałem nagranie w TMZ.-uśmiechnął się, a ona zamrugała w niedowierzeniu.-Może, któregoś dnia nauczysz mnie jak robić takie ślizgi na zakrętach.
Zaczął z nią flirtować, a ta zaczęła ciężko dyszeć, spoglądając na mnie.
Zachichotałam na jej widok.
            Reszta dnia przebiegła dość dziwnie.
Justin odwiózł nas swoim chromowym Fisker’em do naszego hotelu, co przyprawiło paparazzi o szaleństwo.
Przez całą drogę jechała za nami ogromna ilość Van’ów z nimi w środku.
Gdy wychodziłyśmy z samochodu musiałyśmy założyć sobie na główy jego bluzy i szybko pobiec do holu.

Serena’s POV

-To będzie na nagłówkach na całym świecie „dwie tajemnicze dziewczyny zostały odwiezione do domu przez Justina Biebera“ –zaśmiała się Anj.
Zgodziłam się z nią, zdejmując bluzę Justina i przytulając ją.
-Justin Bieber.-uśmiechnęłam się, kołysząc się z jednej strony na drugą.
Świadomość spotkania się z nim, flirtowania i to, że odwiózł nas do domu sam Justin Bieber uderzyło mnie jak wielka cegła.
Chwyciłam poduszkę leżącą na sofie i zaczęłam do niej piszczeć. Kompletnie zwariowałam.
-Justin Bieber!-krzyczałam kręcąc się w kółko, a potem upadając na podłogę.
Dzisiejszy dzień był...ekscytujący.

******

I jak wam się podoba? Kolejne rozdziały będą jeszcze ciekawsze ;)

8 komentarzy:

  1. rozdział świetny, czekam na wiecej i mam nadzieję że już niedługo dodasz kolejny rozdział ♥ @TheBiebersLady

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeeetny, prawie popłakałam się ze śmiechu! PROSZĘ CIĘ, PISZ DALEJ, PISZ I SZYBKO DODAWAJ NASTĘPNE! :)))) /SignedAnonymous

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, oby szybko był nn :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "MOJE AUTO ZOSTAŁO SKRADZIONE! MOJE PIEPRZONE AUTO ZOSTAŁO SKRADZIONE!" Ha ha ha . Jaka reakcja xD
    No i koniec po prostu boski ; D

    OdpowiedzUsuń